Czas leci nieubłaganie, a ja dalej nie zdecydowałam się na wózek. Tak to prawda, że ciężko mi coś wybrać, ale nic na to nie poradzę. Rynek jest mocno nasycony i sama nie wiem, czy przez ogromny wybór czy przez otaczającą mnie "chińszczyznę" prawie nic mi się nie podoba w 100% :/
I nie chodzi kochani o to, że ja jestem wybredna jak już kilka osób mi to zasugerowało (tak Anetko). Chodzi o to, że ten wózek przez najbliższy czas będzie mi towarzyszył praktycznie zawsze. Na zakupach, w markecie, na spacerze, w lesie, z psem, na kawie i na mieście. To tak jakby wiedzieć że musisz wybrać jedne, porządne buty na kilka sezonów, w których na dodatek masz chodzić nie tylko Ty ale i Twoje dziecko - hmm brzmi dziwnie..
Zresztą zobaczcie sami:
Ostatnia wyprawa, w której pokładałam ogromne nadzieje odbyła się do nowo otwartego Smyka w Warszawie. Och jaki duży i ile wózków pomyślałam wchodząc do środka - tu na pewno znajdę przynajmniej dobry kierunek :)
Wózki stoją sobie poukładane w rzędy ciasno jeden obok drugiego. Jest ich dużo, jest kolorowo i jest ogromnie duże zróżnicowanie, a więc na pierwszy rzut oka bardzo dobrze rokuje.
Omijając rzędy kolorowych wózków parasolek po jedyne 199.99 zł szybko przenieśliśmy się na półki z zestawami wieloelementowymi. Po wstępnym oglądaniu zdecydowaliśmy się na wybór kilku i dokładniejsze oględziny, które miały nas doprowadzić do wspaniałej decyzji zakupowej:)
Na pierwszy ogień poszedł X-lander move:
Całkiem przyjemny kolor zgaszonego fioletu przypadł mi zdecydowanie do gustu. Sam wózek ma też w miarę ciekawą linię. Wydaje się nowoczesny i dobrze zaprojektowany. Cena nie należy do najniższych bo ponad 2200 zł bez fotelika. Czyli za zestaw około 3000 zł. Na pewno są tańsze, ale tak jak mówiłam szukam czegoś co po jednym sezonie nie będzie straszyć na śmietniku albo allegro.
Oprócz ogromnych problemów z wyciągnięciem wózka z zatłoczonej półki dalsze testy wypadły całkiem przyzwoicie: Wózek naprawdę ładnie się prowadzi i wydaje się całkiem lekki. Pierwsze zaskoczenia to próba zmiany gondoli na spacerówkę...
Próbowaliśmy przez kilka minut zmienić górę i niestety nie mogliśmy sobie z tym poradzić aż do czasu kiedy odkryliśmy dziwne czarne części - okazało się że to przepinki. Więc żeby założyć np. spacerówkę trzeba je mieć przy sobie i nie zgubić :P
Niestety ku mojemu smutkowi im bardziej zagłębiałam się w szczegóły tym więcej przykrych niespodzianek czekało mnie po drodze.
Składanie - pierwsze wrażenie : super! naprawdę łatwo się złożył i w dodatku na wózku poszczególne kroki są ładnie opisane:
Nie było już tak dobrze z powtarzalnością tego ruchu. Na 10 prób złożenia udało się cztery razy. Przy drugiej próbie jakoś dziwnie zacięły się kółka. Przy trzeciej kółka poszły, ale stelaż się zablokował i trzeba było próbować od nowa. Przyznam, że było to trochę denerwujące i odrobinę uroku odebrało mojemu pierwszemu wytypowanemu wybrankowi, ale jeszcze o niego walczyłam..
Zaglądając jeszcze głębiej odkryłam wielką i przerażającą metkę made in china! Do tego w towarzystwie taśmy klejącej, która utrzymywała izolację z jakiejś pianki :(
Wiem, że 90% światowej produkcji pochodzi z Chin, ale proszę nie artykuły dla niemowlaka! Kilka razy w miesiącu jesteśmy bombardowani informacjami o nowych toksycznych farbach, ubrankach i zabawkach z tego pięknego kraju, no to wolałabym się nie godzić. Dodatkowo chyba każdy zdaje sobie sprawę w jakich warunkach i jakim kosztem powstają te produktu. A jako kobieta świadoma jeśli mam wybór wolę wpierać produkcję fair trade.
Na zdjęciu widać tez te prześmieszne przepinki bez których nawet nie próbujcie nic robić.
Patrząc delikatnie w portfel sięgnęłam po odrobinę droższy wózek. Tym razem skusiłam się "włoską" marką Maxi-Cosi. (po powrocie sprawdziłam w necie - niestety też Chiny)
Wózek droższy bo około 3000 tysięcyzł bez fotelika, ale Mocna czerwień przyciągnęła moją uwagę. Nie przepadam za tą wszechobecną polska szarością i umiłowaniem do chowania się i bycia niewidzialnym. Ale wracając do wózka:
Ładny, z ciekawą konstrukcją. Zobaczcie jaka fajna rączka w gondoli do przenoszenia. Bardzo ciekawie wygięty stelaż. Nie wiem czy to dlatego i jaki ma to wpływ na bezpieczeństwo, ale budka dość mocno się rusza :/
Tu myśleliśmy, że czeka nas miła niespodzianka - brak przepinek:) do spacerówki i miły mechanizm wypinania gondoli, ale....
Prawda nie okazała się taka miła:
Żeby włożyć na stelaż jakiś element trzeba bardzo precyzyjnie trafić w zaczepy, a przy wadze gondoli lub spacerówki naprawdę nie było to proste. Trzeba wygiąć się na tyle mocno, żeby móc je zobaczyć, bo inaczej nie ma szans. Najgorsze wydaje mi się powtórzenie tej czynności z dzieckiem w środku.
Po chwili prób spacerówka znalazła się na swoim miejscu:)
Przyszedł też czas na dalsze "zaglądanie pod powłoczkę" :)
Niestety pomimo wyższej ceny znów czekała na nas taśma klejąca :( ale może to jakiś standard? Bardziej tym razem zmartwił mnie plastikowy i sztuczny materiał w środku wózeczka. Nie widać tego dobrze na zdjęciu ale świecił się i szeleścił jak firanki w PRLu. Obawiam się, że latem może być to bardzo nieprzyjemne.
Podobnie jak poprzednik pomimo pierwszego zachwytu po dokładnych oględzinach test nie wyszedł celująco, ale tak naprawdę nikogo jeszcze nie skreśliłam:)
Miły i zielony na pierwszy rzut oka wózek Modena i tylko na pierwszy! Ten wózek jest chyba z odlewanego plastiku!
Kolejny "hit" cenowy to także Maxi-Cosi. Niestety nie udało się go złożyć ani razu. Najgorsze z możliwych rozwiązań - żeby zablokować skręt kółek trzeba przejść wózek dookoła, kucnąć i babrać się w błocie, bo blokada jest na samym dole przednich kółek. Znów, żeby cokolwiek zrobić potrzebujemy przekładek, które są plastikowe i wsuwane co oznacza, że po kilku - kilkunastu użyciach będą się ślizgać.
Ten model wyjątkowo nam się nie spodobał. Wolimy tańsza wersję z tej firmy.
Całe "szczęście", że przez około dwie godziny oglądania nikt, absolutnie nikt nie podszedł do nas w Smyku. Mimo, że wyjmowaliśmy wszystko po kolei, siłowaliśmy się ze składaniem i jeździliśmy w dzikich testach :)
Moje wnikliwe pytania i doszukiwanie się szczegółów nie byłoby pewnie mile widziane.
Po tej wyprawie pomimo wielu moich zastrzeżeń na prowadzenie delikatnie wysuwa się X lander, choć do mety daleka jeszcze droga :)
Szukam dalej i będę na bieżąco pisać jak wygląda w Polsce wózkowa sprawa. Przecież to bez sensu żeby każda z nas przechodziła przez te niekończące się poszukiwania nie:)?
Trzymajcie za nas kciuki!
P.
wybór wózka nie jest taki prosty :-)))
OdpowiedzUsuńOj niestety:) Mimo, że uwielbiam zakupy, to powoli temat staje się nużący :P
Usuńojjj pamiętam jak to ze mną było.. w końcu kupiłam wózek niby idealny. ale okazało się, że czegoś zabrakło wiec po pół roku była jeszcze parasolka. potem następny, i następny, i tak w każdym domu , u każdej Babci coś MAmy a idealny, nie jest żaden hehe
OdpowiedzUsuńwybór wózka ciężka sprawa :)
OdpowiedzUsuńja jednak zaufałam polskiej firmie i nie zawiodłam się!
gondola była rewelacyjna! :)
polecam więc szczerze "Dada Paradiso Group" :)
http://islandofflove.blogspot.com/
przerobilam 25;p X-LANDERA WSZYSTKIE MODELE;P i tak folia to standard, TAK wszystkie praktycznie to chinole;p espiro akurat ten plastik jest zaleta przy parasolkach np baardzo porzadnie sie sprawdza;p i mowie to ja psychicznie chora na punkcie wozka;p
OdpowiedzUsuńEhh naprawdę to standard?...Nie podobają mi się te standardy. Czasem mam wrażenie, że sama jeździłam jako dziecko w porządniejszym wózku niż to co teraz mam do wyboru:/ Ale jeszcze będę szukać.
Usuńja też się tak zastanawiałam rozmyślałam wiele kłótni z partnerem odbyłam i skusiłam się na Jane Rider Revers z gondolą transporter i fotelikiem Strata koszt wózka nie mały bo ponad 3 tys (po pierwszym miesiącu w reklamacji bo blokowało się przednie koło) składa i rozkłada się szybko do małych rozmiarów
OdpowiedzUsuńale.... ile użytkowników tyle opinii polecam zajrzeć na bloga do mojej koleżanki
http://mamawozibardziej.blogspot.com/
ona na pewno coś pomoże :)
Daria podoba mi się ten Twój Jane. Wiesz może gdzie w Warszawie mogę go obejrzeć?
Usuń