Życie każdy ma swoje
Staramy się ze wszystkich sił, kochamy ponad życie i pragniemy wszystkiego co najlepsze jednak...
Choćby nie wiem, jak byśmy chciały nie przeżyjemy życia za nasze dzieci. Mamy swoje, a nasza zwariowana młodość minęła i pora w końcu dojrzeć i to zrozumieć. Jesteśmy matkami, którym wiele razy ciężko nie ulegać stereotypom i schematom zachowania.
Każda z nas, będąc w wieku naszych nastoletnich dzieci, wszystko wiedziała najlepiej, wszystko chciała robić sama, była taka „dorosła”, choć do otrzymania dowodu (choć uważam, że to tylko polska prawna formalność, która nic a nic nie zmienia) jej brakowało nawet kilka lat.
Jedną z najcięższych nauk dla każdej matki jest nauczyć się „niewtrącania”, ale z drugiej strony nie można przecież nie reagować. Wszystko ma dwie strony medalu. Znaleźć złoty środek bardzo trudno. Wiele miesięcy, czy nawet lat, trudów i znojów zajmuje jego szukanie. Czy warto?
Będąc mamą, która nigdy nie jest zbyt przesadnie
troskliwą, będącą kobietą silną, ale też wyrozumiałą wychowamy dziecko, które w
wielu życiowych momentach będzie musiało poradzić sobie ze wszystkim samo.
Nauczy się pewności siebie i dążenia za wszelką cenę do postawionego sobie
celu. Zacznie też mieć głowę pełną pomysłów, bo wiele razy to właśnie sposobem,
będzie musiało sobie poradzić, aby rozwiązać jakiś problem.
Może i dobrze, bo patrząc na to co dzieje się dookoła to wiele pozwoli mu się nauczyć. 16-latek, który zje obiad dopiero, gdy ten stoi podany na stole, niepotrafiący zrobić kanapki czy wysłać listu na poczcie, jest tego najlepszym przerażającym przykładem. Gdyby tylko tej jego mamy zabrakło na kilka dni… chyba umarłby z głodu.
Tolerancyjna mama pokaże świat taki jakim on w rzeczywistości jest- różnorodny. Nie zawsze poukładany, kolorowy, kontrowersyjny lub niekiedy osobliwy. Liberalne wychowanie zaowocuje u dziecka wykształceniem się własnego światopoglądu i podejścia do życia. W porównaniu do rówieśników, będą chciały czerpać z niego garściami jak najwięcej i nie poprzestawać na swych hedonistycznych zapędach. W wielu przypadkach zrodzi chodzących indywidualistów, którzy w starszym wieku mogą mieć problem z dogadaniem się z równolatkami i ich oceną. Przez inny system wartości mogą uważać się za lepszych, inteligentniejszych lub mieć kłopoty z odnalezieniem się w społeczeństwie. Jedynie w grupie podobnej sobie poczują się swobodnie i naturalnie, w innych zaczną przybierać maski. Dobre i te gorsze aspekty przeplatają się jak warkocz. Tylko od nas zależy co liczy się dla nas bardziej.
Jednak danie całkowitego kredytu zaufania dziecku jest niezwykle ryzykowne. Mówiąc „synu, jesteś już dorosły, to Twój wybór. Zrób jak uważasz za stosowne.” Nigdy nie mamy 100 % pewności, czy dokonany wybór jest dobry, zarówno ten naszego dziecka, jak i nasz. Nie powinnyśmy więc zbyt często zbywać trudnych odpowiedzi takimi zdaniami. Warto wtedy rozpocząć dyskusję, poznać motywy naprowadzić na dotarcie do odpowiednich wniosków. Nawet jeśli decyzja podjęta przez dziecko nie odpowiada nam w 100% to najważniejsze żeby nie zrobiło sobie krzywdy :)
Przyjacielski układ i partnerskie stosunki w relacjach rodzic, a dorastające dziecko pozwala na poznanie go zupełnie z innej strony. Wiemy o nim więcej, nie traktujemy podrzędnie. Rozmawiamy jak z równym sobie, świadomym, inteligentnym człowiekiem, który jeśli o czymś nie wie szybko to nadrobi, bądź sam się o tym przekona. W takiej sytuacji czerpiemy też mądrość od dzieci. Często to one nam pokazują nowe rzeczy i otwierają na nowości „by nie zostać w tyle”. Nie musimy słuchać muzyki lat naszej młodości, albo czytać starych klasycznych pisarzy. Warto posłuchać dobrej współczesnej muzyki, pożyczyć od córki książkę fantasy, choćby po to by sprawdzić czy nam się podoba taki gatunek. Dziecko nie czuje, że „nic nie może”, bo jest tylko DZIECKIEM, a rodzic zgłębia lepiej charakter, zainteresowania i osobowość swej pociechy. Wiadomo, nasze wychowanie i poglądy są różne i nie każdy potrafi zdobyć się na taką otwartość i szczerość.
Całkowitym przeciwieństwem jest mama wieczna opiekunka, która zapomina zupełnie o wieku swojego potomka. Dla niej ciągle ma on 2,5 roku. Nie zważa na to że jest już na studiach chodzi na imprezy, umawia się z dziewczynami nie tylko po to by dowiedzieć się co było w szkole/ na uczelni. Mama dzwoni jak co dzień i pyta czy jest już w domu, co robi, gdzie jest i z kim?
Które dziecko będzie szczęśliwsze? Która mama? Jedno przeczy drugiemu. Nic dziwnego, że Arystoteles tak długo główkował.
Czasem nasze dzieci mówią : „Będę zupełnie inna niż Ty!” A czy da się to przewidzieć? Można starać się powielać te same „błędy”, nic poza tym. Tak jak Pola pisała już wcześniej, zbyt dużo „widziałyśmy” u naszych mam, by potrafić inaczej reagować, nie naśladując ich. To naturalna droga więc nie czujmy się urażone chwilowym buntem osobowości:)
Dzieci niezamierzenie buntują się, lub gdy są uparte chcą postawić na swoim. Chcą przeżyć życie wszystkimi zmysłami. Są odważne, nie myślą o tym co jutro, chcąc spróbować wszystkiego. Chcą informować i wprowadzać nas w swoje problemy tylko za zaproszeniem. Nie lubią, gdy ktoś jest zbyt nadgorliwy. Kiedy zupełnie nie wiedzą co zrobić, potrafią same przyjść i powiedzieć „ Pomóż”. Jeśli nie to nasza rola jest troskliwa obserwacja i wyłapanie tego momentu, w którym potrzebna jest nasza interwencja.
Klasówka, do której nic się nie umie. Lekiem na nią są wagary.
Szalenie przystojny chłopak ze starszej klasy, w którym kochają się wszystkie dziewczyny i zaproszenie do kina, a później zbyt późny powrót do domu…
Wakacyjna impreza i powrót po pierwszym piwie do domu…
Po co te nerwy...
A Ty co byś zrobiła mając znów naście lat będąc na miejscu swojego dziecka? Czy nie to samo? Nie uciekł? Nie został? Nie spróbował?
Jeśli nie, to podziwiam silną wolę i odpowiedzialność w tak młodym wieku ;)
-Jola.
źródła foto: